poniedziałek, 30 września 2013

Brat.

Podczas pisania tego rozdziału słuchałam tych piosenek:
-Hedley-Perfect


Co z tego, że wszystkich znasz, skoro na nikim nie możesz polegać?
                  
1 godzinę temu.

Dacota

Wyszłam na korytarz, skierowałam się w stronę pokoju Wexa. Nie wiedziałam, co się dzieje, nikogo nie było w zamku, musiałam powiedzieć mu o tym, co zobaczyłam, jednak dalej czułam, że mam coś w podobnie wizji. To tak jakbym była nie widzialna, znalazłam się przy drzwiach do jego gabinetu. Toczył z kimś zawziętą rozmowę, oparłam się o drzwi poczym wpadłam do gabinetu, tak jak duch. Spojrzałam na swoje ręce ja je widziałam jednak inni nie.
-Jak długo będziesz wszystkich okłamywać-Usłyszałam.
Dopiero teraz zorientowałam się, że stoję obok swojego króla, a przednim na fotelu siedział przystojny mężczyzna o platynowych włosach i szarych oczach. Miał na sobie czarny garnitur, a długie włosy związał w kucyk. Z uśmiechem wpatrywał się w mojego pana, widać, że był z jakiegoś powodu bardzo zadowolony jednak mój władca nie podzielał jego radości.
-O, co ci chodzi-Spytał Wex.
-Przecież dobrze wiesz, jak długo będziesz im wmawiał, że jesteś królem tego wymiaru?
Zamarłam, Wex nie jest naszym królem? Przecież został ukoronowany, wszystko na to wskazywało.
-Drogi Diamandzie nie mam zamiaru o tym komuś mówić i myślę, że ty też.
-Ależ braciszku, przecież wiesz, że ja nie, jednak kiedyś prawowity władca, lub władczyni się ukarze, a wtedy nic nie będziesz mógł zrobić.
Wex ma brata?! Przecież to niemożliwe do tego w ogóle nie jest do niego podobny.
-Wątpię w to, sprawdziłem każde źródło.
-Byłeś u Yuuki?
-Byłem u niej, powiedziała, że nic o tym nie wie, ale jeżeli coś się wydarzy od razu mnie o tym poinformuje.
-Czyli jesteś pewien, że nikt cie nie zastąpi?
-Tak, jestem całkowicie pewien, a także jestem pewien swej decyzji, będziesz od teraz mieszkał w tym zamku.
-Świetnie braciszku, no to chyba wiem już wszystko.
Poczułam jak coś ciągnie mnie do mojego pokoju, nie próbowałam się wydrzeć, to wszystko mną wstrząsnęło. Zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam byłam w swoim pokoju.
Nie mogłam dać się zniszczyć moim myślą, musiałam zacząć trzeźwo myśleć.
Po pierwsze, Wex nie jest naszym królem.
Po drugie, ma brata o imieniu Diamand, który nie jest w ogóle do niego podobny.
Po trzecie, Wex nie wie gdzie jest prawowity władca i czy w ogóle, żyje.
Po czwarte, muszę o tym powiadomić Dream.
Pójście do Dream w tej chwili jest najlepsze, już nie mogłam ufać Wex'owi.
                                                 <><><><><><><><><><><><><><><><>

Zu
1godzine później.

-Dream Wex nie jest naszym królem, oszukał wszystkich. Okazuje się, że on sam nie wie, kto jest prawowitym władcą i czy nawet żyje. Okazuje się też, że ma brata nazywa się Diamant.-Usłyszałam Dacote.
Opowiadała to wszystko, Dream.
-Czyli, że on tak na prawdę nie jest królem-Spytałam.
Dacota odwróciła się w moją stronę i patrzyła na mnie ze zdziwieniem i przerażeniem.
-Spokojnie ona jest z nami-Usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
-Co teraz zrobimy-Spytała dziewczyna.
-Najpierw po wiec nam skąd o tym wiesz-Zapytała Dream.
-Wex was okłamał, mam moc patrzenia w przyszłość, jednak teraz była to teraźniejszość, a ja byłam nie widzialna.
-Skąd możemy wiedzieć, że nas nie okłamujesz-Spytałam.
-Niby poco? Przecież miałam zrobić dla Wexa wszystko. Chyba nie zrobiłabym tego bez powodu.-Odpowiedziała.
Podeszłam do niej i spojrzałam głęboko w oczy.
-Po wiec, dlaczego to robisz?
-Przyrzekałam wierność królowi tego wymiaru, jednak on nim nie jest, zawsze go nienawidziłam.
-Dobrze, a więc co zrobimy?-Mówiąc to patrzyłam na Dream.
-Nie możemy zepchnąć walki z Wikorią na drugi plan, jest ona potężna, a my nie możemy walczyć same. Myślę, że najpierw musimy trochę poszperać na temat kłamstwa Wexa. Przy okazji opracujemy plan obalenia Wiktorii. Musimy jakoś dostać się do jego gabinetu, oczywiście tak, aby tego nie zauważył.-Wytłumaczyła moja przyjaciółka.
-Jest tylko jeden mały problem, otóż teraz zamieszka tu brat Wexa Diamand. Nie wygląda na miłego gościa, tym bardziej, że jest chytry i przebiegły. Śmieszyło go kłamstwo brata, wspominał też coś o jakiejś Yuuki.-Oznajmiła Dacota.
Nagle w mojej głowie zaświtało.
-Chyba wiem, o jaką Yuuki chodzi. Jest ona przewodniczącą bractwa gwiazd. Ma dostęp do wielu źródeł, ale jest też jej odzwierciedlenie. Trzyma je zamknięte na klucz w tajemnym pokoju z kryształu. Jej odzwierciedlenie jest o wiele potężniejsze od niej samej. Generuje w sobie ogromną moc, potrafi wyczuć każdą energię, tą, która się rodzi, a także tą, która umiera. Niestety jej odbicie jest bardzo kruche, każdy nawet dziecko może ją zabić. Dlatego też trzyma ją w pokoju z kryształu, a pilnuje go 1000 ludzi. Prawdę mówiąc 2000, bo pracują na zmianę. Tylko Yuuki może wchodzić do tego pokoju i tylko ona może z nią rozmawiać.-Wytłumaczyłam.
Chwile panowała głucha cisza. Żadna z nas nie wiedziała, co w tej sytuacji robić. Nagle usłyszałam męski głos, który roznosił się po zamku czule kojąc moje zmysły. Czułam się jak zahipnotyzowana. Niczym królowa opadająca w pióra tak samo lekkie jak ja. Poczułam zapach konwalii i tulipanów. Układały mnie do snu, jednak przez kojącą ciszę przeszła iskra, tą iskrą była niepewna myśl, wręcz kipiąca ze złości, zrozumiałam, że muszę otworzyć oczy, a kiedy je otworzyłam ujrzałam mężczyznę o platynowych długich włosach i szarych przeszywających tęczówkach.




niedziela, 29 września 2013

Obrazki.

           Strasznie mi się nudziło, więc postanowiłam porobić obrazki z imionami naszych bohaterów.
                                                   








Reszty jeszcze nie dokończyłam, prawdę mówiąc nawet jeszcze nie zaczęłam.

Z pamiętnika Dream.

Wracam do domu. Czuje jak czas powoli mi ucieka. Co chwile spoglądam na zegarek, czekam...
Czekam na więcej czasu, bo gdy patrzę na zegarek czuje jak życie ucieka mi przez palce, niczym piasek.
Chce cieszyć się z tego, co mam, lecz nie potrafię, bo mój czas jest jak piasek, który powoli ucieka mi przez palce, bo ja nienawidzę czuć tej niedoli, która dotyka mnie każdego nędznego dnia, nie powodzenie kiedyś mnie utopi, jednak wiem, że nadejdzie też dobry dzień. Nikt nie wie jak to wszystko boli, bo pragnę więcej czasu, na rzeczy, które kocham.

sobota, 28 września 2013

Nieproszeni goście.

W czasie pisania tego rozdziału słuchałam tych piosenek:
-Selena Gomez-Slow Down
-One Direction-Diana
-Ed Sheeran-Radio

Te wspomnienia, które kiedyś pomagały nam przeżyć, teraz powoli nas zabijają.

Mgła powoli opadała. Już można było zobaczyć wszystkie wady tego świata. Na wszystko patrzyłem pesymistycznie, przypomniała mi się Zu, leżeliśmy w tedy na łące, zanudzałem ją swoimi przemyśleniami.  
-Jak możesz tak mówić?-Pytała- To, co nas otacza może nas wiele nauczyć. Wystarczy się przyjrzeć.
-Optymistka z ciebie Zu-Stwierdziłem
-Oj Alex, kiedyś ci pokażę zalety tego świata.-Odpowiedziała ze śmiechem.

Nikt nie wie jak za nią tęsknie. 
-Gdzie one poszły?-Spytał Don, bardziej chyba siebie.
-Gdybym wiedział to chyba już dawno byśmy je znaleźli-Odpowiedziałem.
Nawet ja nie umiałem powiedzieć, dokąd one poszły. Jedną z moich mocy jest telepatia tylko nie wiem czy dopuszczą mnie do siebie. Zielonowłosa pewnie zabrała ze sobą podopieczną. Myślę, że Anna nawet nie zauważy, że się z nią połączyłem. 
-Spróbuje się połączyć z Anną, więc się zamknij-Oznajmiłem.
Usiadłem na trawię i zacząłem myśleć o dziewczynce, zabrzmiało to tak jak bym był pedofilem. Wyobraziłem ją sobie. Potem długą linę, która powoli się do niej zbliżała. Zajrzałem do jej myśli, było tam wiele emocji jak na siedmiolatkę. Nagle zobaczyłem, były w zamku Wexa.

                                                             ♥*****♥
Niebo było czarne, nie skrywało żadnych tajemnic, wszystko było widać jak na dłoni, życie jest inne, można powiedzieć, że jest kłamstwem. Kiedy spojrzałam w przyszłość nie wiedziałam, co robić. Widok Edema popełniającego samobójstwo, był okropny. Ten widok pozostanie w mojej głowie na zawsze.  Poczułam chłód na swej ręce, otworzyłam oczy. Znajdowałam się w jakimś parku, była jesień, na trawie leżały już przeżukłe liście. Przede mną stała brązowa ławka, tak jakby z innej bajki. Nie była wcale zniszczona, zrobiona z brązowego drewna, a nogi miała złote. Usiadłam na niej, a przede mną ukazała się wielka betonowa fontanna. Na niej siedziało dwoje ludzi. Ujrzałam twarz Edema, a druga to chyba była dziewczyna. 
-Może nie znam cie dokładnie, lecz wiem, że tylko ja mogłem cie odnaleźć.-Usłyszałam słowa Edema.
                                                                
                                                              *<>*<>*<>*<>*
Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie chciało mi się ich otwierać, byłam zmęczona. Po tym jak Edem odprowadził mnie do pokoju, powiedziałam tylko zwykłe dziękuje i weszłam do pomieszczenia. Mogłam coś do niego powiedzieć, a ja głupia nic się nie odezwałam. Po chwili znowu usłyszałam pukanie. Jak widać chyba nikt mi nie da dziś spokoju. Dziwne jest też to, że Dream przystała na tą pro pozycie...
-Niech pani się uspokoi-Usłyszałam zza drzwi.
-Jak mam się do cholery uspokoić? Zu otwieraj te drzwi, bo jak nie to już nigdy z tond nie wyjdziesz, obiecuje ci to-Zagroziła mi, Dream.
-To mi odpowieda-Odpowiedziałam.
Moja przemiła koleżanka zrobiła dziurę w drzwiach poczym je otworzyła.
-Teraz wyjdziesz-Spytała.
-Jezu i po co się tak denerwować, przecież już wychodziłam-Odpowiedziałam z uśmiechem.
-No mam nadzieję.
Spojrzałam się na siwego staruszka, który stał obok Dream. Był z szokowany i jednocześnie zły.
-Przepraszam za nią-Powiedziałam-Ona tak zawsze-Szepnęłam mu na ucho, ale tak, żeby ona też usłyszała.
Jednak nic nie odpowiedziała, ponieważ wpatrywała się przed siebie.
                                                                           E.S 
Przede mną stał Don i Alex. Uśmiechałam się w środku, choć nie widziałam go za ledwie dzień, to już za nim tęskniłam. Jednak musiałam wykonać swoją misję, a oni nie mogli być w ten czas przy nas. Don podszedł do mnie jednak ja nic nie powiedziałam. Chciał dać mi buziaka jednak ja się odsunęłam, musieli z tond jak najszybciej iść.
-Nie powinno was tu być-Powiedziałam.
-Jednak jesteśmy i nie mogę uwierzyć, że sobie pojechałyście bez słowa jeszcze do zamku Wexa.-Oznajmił Alex.
-Alex, uważam, że powinniście wrócić do domu, my sobie poradzimy, mamy tu coś do załatwienia, a wy nie powinniście się w to wtrącać-Odpowiedziała mu Zu.
-Co ty w ogóle opowiadasz, przecież powiedzieliśmy sobie, że trzymamy się w grupie, a wy odeszłyście nic nie mówiąc. Martwiliśmy się o was. Szukaliśmy was wszędzie, w końcu połączyłem się z Anną, bo inaczej dalej byśmy was szukali. A teraz ty mówisz mi, że mamy wrócić do domu i o was zapomnieć?!-Krzyczał wampir.
-Co ty wygadujesz idioto. Mi głównie chodzi o to, że mam do wypełnienia misję, w której nie ma dla was miejsca, wolę zrobić to sama z Zu. Nie unoś się tak, bo ci żyłka pęknie, a teraz już idźcie.-Odpowiedziałam.
-Nie mam zamiaru, przyszedłem tu żeby dowiedzieć się, o co chodzi, więc teraz macie mi wszystko opowiedzieć.
-Dobrze, więc przyszłyśmy sobie do zamku wynająć hotel i po wylegiwać w tym jag, że pięknym miejscu, z jag, że idealnymi widokami, lecz nasze szczęście zostało przerwane, bo przybył do nas zakompleksiony czerwono włosy wampir, i milczący wilkołak.-Krzyczałam.
-Uważam, że powinniśmy wracać-Odezwał się Don.
-Oj don ty pantoflarzu, brakuje ci jeszcze smyczy, żeby cie mogła na niej prowadzać-Odpowiedział Alex.
-Dlaczego zawsze musisz być taki świński-Krzyknęła Zu.
-Wolę być już świnią niż latającą za swoją bojową przyjaciółeczką cizią bez kręgosłupa-Odpowiedział jej krzycząc.
Wampirzyca nic się nie odezwała tylko spojrzała się na niego, a jej oczy przybrały kolor czarny, co przy jej bladej skurzy wyglądało przerażająco.
-Wyjdź i nie wracaj tu-Powiedziała.
Alex spojrzał się na nią i posłusznie wyszedł z zamku, a za nim pobiegł Don. Wiedziałam, że moja towarzyszka ma jakiś dar, ale nie myślałam, że taki, nigdy go nie pokazywała, mam nadzieję, że nie wykorzystała go na mnie.
-Idę do pokoju się położyć-Powiedziała prawie bezgłośnie.
Przeniosłam swój wzrok na Edema, który stał przy ścianie, poczym lekko się uśmiechnął.
Podszedł do mnie.
-Mała sprzeczka-Spytał.
-Uważaj, jeżeli pójdziesz z tym do Wexa to własnoręcznie cię uduszę i zatuszuje twoją śmierć tak, że nikt nie będzie nawet podejrzewać, że to ja-Zagroziłam.
-Spokojnie, nie lubię tego księżulka, po prostu zastanawia mnie, co to za czerwono włosy chłopak.
-Alex to nasz przyjaciel.
-Tak traktujecie przyjaciół?
-Chyba nie gorzej niż ty-Usłyszałam głos Dacoty.
-Siostrzyczko, ja przynajmniej nie zauroczyłem się w idiocie, za którym muszę latać dzień i noc.
-Dziękuje ci braciszku, jednak chciałabym pogadać z Dream.
-Nie ma sprawy i tak miałem już iść.-Powiedział poczym Udał się w stronę wielkiej sali.
Spojrzałam się na blondynkę, odprowadzała wzrokiem swojego brata, a kiedy zniknął za rogiem uśmiechnęła się do mnie.
-Mamy problem Dream i to wielki.


niedziela, 8 września 2013

Edem.

Choć i nie patrz w tył, bo jest tyle pięknych chwil, których możesz nie przeżyć.

-Zabiliśmy brata Wiktorii.-Wex spojrzał na mnie zdziwiony-Zbiera teraz swoją armię żeby nas zabić. Nie poradzimy sobie sami, więc chcę cię prosić o pomoc. Sam chcesz ją zniszczyć, dlatego uważam, że powinieneś się zgodzić.-Wytłumaczyłam.
-Jestem zachwycony Dream, ale nie wystarczy mi tylko wygrana z Wiktorią. Chciałbym abyście przyłączyły się do mojej armii na zawsze.-Powiedział z uśmiechem.
-Dobrze.-Odpowiedziałam.
Zu spojrzała  na mnie zdziwiona, lecz o nic nie pytała.
-Zatem jesteśmy umówieni?-Spytał.
Kiwnęłam głową.
-Kto to?-Spytała jakaś dziewczyna.
-To jest Dream, Zu i Anna.-Odpowiedział szatyn.
Dziewczyna zbliżyła się do nas i chwile się przyglądała. Szczególnie  wampirzycy.
-Och witajcie, jestem Dacota.-Uśmiechnęła się do nas.
-Ta dziewczyna jest człowiekiem.-Wytłumaczył Wex.
-Człowiekiem?-Spytałam.
Człowiek w naszym wymiarze to nie typowe zjawisko.
                                                                       * ♣ * ♣ * ♣ *
Dacota bardzo ładne imię, ale człowiek? Przecież to nie możliwe żeby jakaś istota ludzka, przedostał się do naszego wymiaru. Od razu na wejściu czułam ich zapach. Tylko jeden raz piłam ich krew. Nagle poczułam to samo co przed chwilą. Moim oczom ukazał się przystojny mężczyzna. Miał szare oczy i tlenione włosy, był dobrze zbudowany, a ubrany był w szarą bluzkę z krótkimi rękawami i czarne jeansy.
Wyczułam, że też jest człowiekiem. Moje serce stanęło, patrzył na mnie, był idealny.
                                                                         * ♣ * ♣ * ♣ *
Potrafimy kochać i marzyć, dla tego wszyscy jesteśmy zwycięzcami.

Kiedy tam wszedłem zobaczyłem ją. Miała kręcone zielone włosy. Jej oczy były czerwone. Na pewno jest wampirem. Była taka piękna. Miała kolczyk w wardze, a na jej szyi widziałem dwa serca. Tatuaż choć pospolity był piękny.
-To jest Edem.-Powiedział ten idiota.
Jak ja go nienawidzę, oczarował moją siostrę tylko po to żeby zepsuć jej życie.
-Powiem to jeszcze raz ta niebiesko włosa to Dream, mała to Anna, a zielono włosa to Zu, a w pełni to Zeldaj.
Zeldaj, piękne imię.
-Zaprowadź je do pokoi Edem!-Krzyknął.
-Nie drzyj się, przecież słyszę.-Warknąłem.
-Chodźcie za mną.
                                                              **********
Przeszliśmy już przez ten sam korytarz przez który prowadził nas Wex. Cały czas gapiłam się na niego.
Nie mogłam oderwać oczu. Był człowiekiem, nie wiem jak oni się tu dostali. Wszędzie jest ciemno, nie wiem jak można tutaj żyć. Choć jestem wampirem, przyzwyczaiłam się do radosnych i pełnych życia miejsc, a to przypomina, jakiś club. Edem, choć go jeszcze nie znałam wydawał mi się sympatyczny. Tylko zgrywał takiego zimnego,  w środku na pewno jest inny. Nagle poczułam czyjeś ręce na gardle i zostałam przyparta do ściany.
                                                                  *♣ * ♣ * ♣ *
Spojrzałam w tył Zu była przyparta do ściany, a za gardło trzymała ją jakaś zmiennokształtna.
-Wyczułam cię wampirzyco, lepiej z ton wyjdź jeśli chcesz przeżyć!-Krzyknęła.
-Zabawne kochana, bo nic mi nie zrobisz.-Odpowiedziała z uśmiechem moja towarzyszka-Teraz zabierz te łapy, albo ja coś ci zrobię.-Powiedziała ze spokojem.
-Haha, a co mi może zrobić taka istota jak ty.-Zaśmiałą się.
-Chyba nie uważałaś na lekcjach kochanie, prymuską to ty nie byłaś.-Odpowiedziałą po czym złapała ją za rękę, i pchnęła na ścianę, przez co ta została w nią wgnieciona. Nagle z drzwi wyłonili się inni zmiennokształątni, sądząc po ich zachowaniu stwierdziłam, że są jej braćmi.
-Zabijemy cię wampirzyco!-Krzyknął.
Przystawiłam mu Rexi do głowy, a Anna swoje pióro do jego serca.
-Złociutki nie zapędzaj się, gdzie zasady Far Play, przecież to wasza siostra zaczęła, a nasza koleżanka tylko się broniła, więc nie widzę powodu, żebyście zaczynali kłótnie.-Wytłumaczyłam z uśmiechem.
-Zoe, czy to prawda?-Spytał jeden z jej braci,(Prawdę mówiąc miała 2 braci i byli oni bliźniakami).
-Ale Liam, przecież to wampirzyca, ją trzeba zabić.-Tłumaczyła się.
-Nie obchodzi mnie to, skoro jest gościem naszego króla, jest też naszym gościem.-Wszedł jej w słowo.
-Ale...
-Żadnych ale!-Krzyknął.
-Przepraszamy.-Zwrócił się w naszą stronę i wraz z rodzeństwem odszedł.
Nie do końca wiedziałam o co im chodzi, nie słyszałam nic o tępieniu wampirów.

W mieście nie było nikogo kogo znałem.
Ty dałaś nam kilka miejsc do których możemy się udać. 
Nigdy Ci za to nie podziękowałem. 
Myślałem że dostanę jeszcze jedną szansę. 


                                                                 * ♣ * ♣ * ♣ *
Stałam obok Wexa, dlaczego nie powiedział im jaką mam moc. Widocznie miał jakiś powód.
Nagle usłyszałam czyjeś słowa

W mieście nie było nikogo kogo znałem.
Ty dałaś nam kilka miejsc do których możemy się udać. 
Nigdy Ci za to nie podziękowałem. 
Myślałem że dostanę jeszcze jedną szansę. 


Znalazłam się w miejscu który spowijał śnieg, wszystko było pokryte bielą. Usłyszałam kolejne słowa

-Co ty teraz o mnie myślisz? 
Tak Szczęśliwy, tak mocny, tak dumny? 
Nigdy Ci za to nie podziękowałem. 
Już nigdy nie dostanę szansy. 


Próbowałam zobaczyć czyj był ten głos, wiem, że go znam.

-Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Słuchaj mnie, moich przyjaciół.
Na bezsennych drogach,bezsenny ruch. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.

Znów ten głos. Biegłam przez las, drzewa były białe, błyszczały w blasku słońca. Nie zważałam na mróz który dawał o sobie znać. Już wiedziałam kto wypowiada te słowa to Edem. Wpadałam w coraz to większe zaspy, było coraz zimniej. W końcu go znalazłam, stał na krawędzi przepaści. Słyszałam zdania które wypowiadał

-Więc co Ty teraz o mnie myślisz? 
Tak Szczęśliwy, tak mocny, tak dumny? 
Nigdy Ci za to nie podziękowałem. 
Już nigdy nie dostanę szansy. -Powtarzał.


-Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Słuchaj mnie, moich przyjaciół.
Na bezsennych drogach,bezsenny ruch. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Może aniołowie Cię zaprowadzą.-Krzyczał.


-I gdybyś dziś była ze mną, 
Zaśpiewałbym Ci ostatni raz 
Piosenkę od serca 
Bóg nie mógłby pozwolić jej żyć. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.-On płakał.


-Słuchaj mnie, moich przyjaciół.
Na bezsennych drogach,bezsenny ruch. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Słuchaj mnie, moich przyjaciół.
Na bezsennych drogach,bezsenny ruch. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Na bezsennych drogach,bezsenny ruch. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.-Czy to była jego przysłość?


Nagle przestał powtarzać, spojrzał w górę. Uśmiechnął się do siebie i spojrzał na swoją ręke.


-Kocham cię.-Powiedział i skoczył.