niedziela, 8 września 2013

Edem.

Choć i nie patrz w tył, bo jest tyle pięknych chwil, których możesz nie przeżyć.

-Zabiliśmy brata Wiktorii.-Wex spojrzał na mnie zdziwiony-Zbiera teraz swoją armię żeby nas zabić. Nie poradzimy sobie sami, więc chcę cię prosić o pomoc. Sam chcesz ją zniszczyć, dlatego uważam, że powinieneś się zgodzić.-Wytłumaczyłam.
-Jestem zachwycony Dream, ale nie wystarczy mi tylko wygrana z Wiktorią. Chciałbym abyście przyłączyły się do mojej armii na zawsze.-Powiedział z uśmiechem.
-Dobrze.-Odpowiedziałam.
Zu spojrzała  na mnie zdziwiona, lecz o nic nie pytała.
-Zatem jesteśmy umówieni?-Spytał.
Kiwnęłam głową.
-Kto to?-Spytała jakaś dziewczyna.
-To jest Dream, Zu i Anna.-Odpowiedział szatyn.
Dziewczyna zbliżyła się do nas i chwile się przyglądała. Szczególnie  wampirzycy.
-Och witajcie, jestem Dacota.-Uśmiechnęła się do nas.
-Ta dziewczyna jest człowiekiem.-Wytłumaczył Wex.
-Człowiekiem?-Spytałam.
Człowiek w naszym wymiarze to nie typowe zjawisko.
                                                                       * ♣ * ♣ * ♣ *
Dacota bardzo ładne imię, ale człowiek? Przecież to nie możliwe żeby jakaś istota ludzka, przedostał się do naszego wymiaru. Od razu na wejściu czułam ich zapach. Tylko jeden raz piłam ich krew. Nagle poczułam to samo co przed chwilą. Moim oczom ukazał się przystojny mężczyzna. Miał szare oczy i tlenione włosy, był dobrze zbudowany, a ubrany był w szarą bluzkę z krótkimi rękawami i czarne jeansy.
Wyczułam, że też jest człowiekiem. Moje serce stanęło, patrzył na mnie, był idealny.
                                                                         * ♣ * ♣ * ♣ *
Potrafimy kochać i marzyć, dla tego wszyscy jesteśmy zwycięzcami.

Kiedy tam wszedłem zobaczyłem ją. Miała kręcone zielone włosy. Jej oczy były czerwone. Na pewno jest wampirem. Była taka piękna. Miała kolczyk w wardze, a na jej szyi widziałem dwa serca. Tatuaż choć pospolity był piękny.
-To jest Edem.-Powiedział ten idiota.
Jak ja go nienawidzę, oczarował moją siostrę tylko po to żeby zepsuć jej życie.
-Powiem to jeszcze raz ta niebiesko włosa to Dream, mała to Anna, a zielono włosa to Zu, a w pełni to Zeldaj.
Zeldaj, piękne imię.
-Zaprowadź je do pokoi Edem!-Krzyknął.
-Nie drzyj się, przecież słyszę.-Warknąłem.
-Chodźcie za mną.
                                                              **********
Przeszliśmy już przez ten sam korytarz przez który prowadził nas Wex. Cały czas gapiłam się na niego.
Nie mogłam oderwać oczu. Był człowiekiem, nie wiem jak oni się tu dostali. Wszędzie jest ciemno, nie wiem jak można tutaj żyć. Choć jestem wampirem, przyzwyczaiłam się do radosnych i pełnych życia miejsc, a to przypomina, jakiś club. Edem, choć go jeszcze nie znałam wydawał mi się sympatyczny. Tylko zgrywał takiego zimnego,  w środku na pewno jest inny. Nagle poczułam czyjeś ręce na gardle i zostałam przyparta do ściany.
                                                                  *♣ * ♣ * ♣ *
Spojrzałam w tył Zu była przyparta do ściany, a za gardło trzymała ją jakaś zmiennokształtna.
-Wyczułam cię wampirzyco, lepiej z ton wyjdź jeśli chcesz przeżyć!-Krzyknęła.
-Zabawne kochana, bo nic mi nie zrobisz.-Odpowiedziała z uśmiechem moja towarzyszka-Teraz zabierz te łapy, albo ja coś ci zrobię.-Powiedziała ze spokojem.
-Haha, a co mi może zrobić taka istota jak ty.-Zaśmiałą się.
-Chyba nie uważałaś na lekcjach kochanie, prymuską to ty nie byłaś.-Odpowiedziałą po czym złapała ją za rękę, i pchnęła na ścianę, przez co ta została w nią wgnieciona. Nagle z drzwi wyłonili się inni zmiennokształątni, sądząc po ich zachowaniu stwierdziłam, że są jej braćmi.
-Zabijemy cię wampirzyco!-Krzyknął.
Przystawiłam mu Rexi do głowy, a Anna swoje pióro do jego serca.
-Złociutki nie zapędzaj się, gdzie zasady Far Play, przecież to wasza siostra zaczęła, a nasza koleżanka tylko się broniła, więc nie widzę powodu, żebyście zaczynali kłótnie.-Wytłumaczyłam z uśmiechem.
-Zoe, czy to prawda?-Spytał jeden z jej braci,(Prawdę mówiąc miała 2 braci i byli oni bliźniakami).
-Ale Liam, przecież to wampirzyca, ją trzeba zabić.-Tłumaczyła się.
-Nie obchodzi mnie to, skoro jest gościem naszego króla, jest też naszym gościem.-Wszedł jej w słowo.
-Ale...
-Żadnych ale!-Krzyknął.
-Przepraszamy.-Zwrócił się w naszą stronę i wraz z rodzeństwem odszedł.
Nie do końca wiedziałam o co im chodzi, nie słyszałam nic o tępieniu wampirów.

W mieście nie było nikogo kogo znałem.
Ty dałaś nam kilka miejsc do których możemy się udać. 
Nigdy Ci za to nie podziękowałem. 
Myślałem że dostanę jeszcze jedną szansę. 


                                                                 * ♣ * ♣ * ♣ *
Stałam obok Wexa, dlaczego nie powiedział im jaką mam moc. Widocznie miał jakiś powód.
Nagle usłyszałam czyjeś słowa

W mieście nie było nikogo kogo znałem.
Ty dałaś nam kilka miejsc do których możemy się udać. 
Nigdy Ci za to nie podziękowałem. 
Myślałem że dostanę jeszcze jedną szansę. 


Znalazłam się w miejscu który spowijał śnieg, wszystko było pokryte bielą. Usłyszałam kolejne słowa

-Co ty teraz o mnie myślisz? 
Tak Szczęśliwy, tak mocny, tak dumny? 
Nigdy Ci za to nie podziękowałem. 
Już nigdy nie dostanę szansy. 


Próbowałam zobaczyć czyj był ten głos, wiem, że go znam.

-Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Słuchaj mnie, moich przyjaciół.
Na bezsennych drogach,bezsenny ruch. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.

Znów ten głos. Biegłam przez las, drzewa były białe, błyszczały w blasku słońca. Nie zważałam na mróz który dawał o sobie znać. Już wiedziałam kto wypowiada te słowa to Edem. Wpadałam w coraz to większe zaspy, było coraz zimniej. W końcu go znalazłam, stał na krawędzi przepaści. Słyszałam zdania które wypowiadał

-Więc co Ty teraz o mnie myślisz? 
Tak Szczęśliwy, tak mocny, tak dumny? 
Nigdy Ci za to nie podziękowałem. 
Już nigdy nie dostanę szansy. -Powtarzał.


-Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Słuchaj mnie, moich przyjaciół.
Na bezsennych drogach,bezsenny ruch. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Może aniołowie Cię zaprowadzą.-Krzyczał.


-I gdybyś dziś była ze mną, 
Zaśpiewałbym Ci ostatni raz 
Piosenkę od serca 
Bóg nie mógłby pozwolić jej żyć. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.-On płakał.


-Słuchaj mnie, moich przyjaciół.
Na bezsennych drogach,bezsenny ruch. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Słuchaj mnie, moich przyjaciół.
Na bezsennych drogach,bezsenny ruch. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.
Na bezsennych drogach,bezsenny ruch. 
Może aniołowie Cię zaprowadzą.-Czy to była jego przysłość?


Nagle przestał powtarzać, spojrzał w górę. Uśmiechnął się do siebie i spojrzał na swoją ręke.


-Kocham cię.-Powiedział i skoczył.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz