Biegłam, bo ucieczka to jedyne wyjście. Upadłam, bo niedane było
mi uciec. Mój los jest fałszywy, skazany na nie powodzenie. To światło,
znaleźli nas, nie uciekniemy. Mogę krzyczeć, ale to i tak nic nie da. Proszę
nie zdradź mego sekretu.
Stał przed nami. Patrzył tymi pustymi
oczami pełnymi nienawiści, to wszystko jest sztuczne, ten świat. W głębi pragnę
go pocałować, bo może to koniec, ale nie traćmy nadziei. Dalsza ucieczka nic
nie da, pierwszy raz tak się bałam, bałam się, że nas rozdzielą, pozostawiając
czarną dziurę. I może to koniec, lecz wiem, że cię znajdę, proszę nie
idź. Moje prośby nic nie dadzą, to, co do ciebie czuję już dawno było skazane
na niepowodzenie. Pusty różowy świat mi cię zabiera, proszę zostań, to uczucie
jest moje.
Myśli w mej głowie jeszcze bardziej mnie
przerażały, czy on naprawdę chce nas rozdzielić? Czy to prawda?
Może nic jeszcze nie ma, ale słyszę jego
myśli, on tak samo boi się o nas.
-Boje się, że mi cię zabiorą.- Szepnęłam
załamanym głosem.
-Nie mogą, będziemy na zawsze obok
siebie.-Odpowiedział pewnym głosem, a zarazem czułym.
-Złap mnie za rękę.-Poprosiłam.
Poczułam jego ciepłą dłoń, która zaciskała
się na mojej. Nie wytrzymałam pocałowałam go.
To był moment, moment, którego nie
zapomnę, poczułam ciepło jego wspaniałych ust. Ta czułość, z jaką mnie całował,
to jedyne, co się wtedy liczyło, jedna chwila mego życia, której nie zapomnę.
Myślę, że on też.
Odsunęłam się od niego. Gdy spojrzałam w
jego oczy, już wszystko wiedziałam, to było nasze ostatnie spotkanie.
* ♥ * ♥ * ♥ *
Nie dam za wygraną, nie pozwolę.
Ujrzałem pocisk lecący w moją stronę, odskoczyłem w drugą stronę.
Uśmiechnąłem się do nich, zdezorientowani
nie wiedzieli, co robić, zabawne jak łatwo można ich zdezorientować.
Wyciągnąłem ku im krwawy rewolwer, ostatni raz się uśmiechnąłem, po czym
puściłem do nich oczko i pociągnąłem za spust.
* ♥ * ♥ * ♥ *
Razem z Anną siedziałyśmy na kanapie
oglądając jakiś program. Gdy nagle usłyszałam tłuczenie szkła.
Ujrzałam zmiennokształtnego w lustrze.
Wstałam z kanapy i spojrzałam na Annę, posiadała broń i nawet nieźle się nią
posługiwała.
-Anno, to będzie twój test.-Uśmiechnęłam
się do niej.
Od razu wstała i z uśmiechem podbiegła do
mnie. Wyciągnęłam swój sztylet, a mała pióro śmierci.
W progu stał zmiennokształtny i patrzył na
nas tym swoim nienawistnym wzrokiem. Zaczął biec, chciał mnie pchnąć na ścianę,
lecz w miarę szybko się odsunęłam, zdążył się zatrzymać przed samym
murem.
Skoczyłam na niego, wbijając sztylet w
jego ramię, kiedy miałam już zeskoczyć na ziemię, złapał mnie za nogę.
Zawisłam w powietrzu, Anna widząc to
rzuciła ostre pióro w jego serce. Nagle upadłam na podłogę, przybysz osunął się
po ścianie, po chwili leżał już na zimnych płytkach.
-Wspaniale Anno.-Pochwaliłam podopieczną.
Ona odpowiedziała mi ciepłym uśmiechem.
* ♥ * ♥ * ♥ *
Don patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem,
byliśmy ukryci, wróg widział tylko jego, czyli chce się poświęcić. Próbowałam
coś powiedzieć, lecz zatkał mi usta. Zajrzałam głęboko w jego myśli.
Przepraszam.- Usłyszałam,- Zostań tu
proszę i się nie ruszaj, przepraszam.- Ostatnie słowo usłyszałam jak by z
zdwojoną siłą, słowa krążyły po mej głowie. Spojrzałam na niego, moje oczy
zaczęły świecić się na niebiesko, niebieska mgła przesłaniała moje oczy. Moje
serce rodziło w sobie złość, nie pozwolę by to się tak skończyło. Podeszłam do
mego towarzysza, na jego twarzy malowało się zdziwienie. Odwróciłam się w
stronę wroga. Wystawiłam rękę do przodu i zmieniłam ją w Rexi, mierzyłam w
brzuch przeciwnika po ciągnęłam za spust. Ludzie zapalili światła,
żołnierze Wiktorii, wybiegli z zamku mierząc w nas pistoletami.
Niebieska mgła zamazała cały obraz, dzięki
temu idealnie wiedziałam gdzie wszyscy się znajdują. Serce zabiło mi mocniej,
Don, oni chcą go zabić.
-Nie strzelaj, bo inaczej już go nie
zobaczysz- To był Pit.
-Nie nastraszysz mnie-Prychnęłam.
-Czyżby przysunął lufę pistoletu do głowy
Don'a.
-Dream, zostaw mnie, uciekaj-Usłyszałam
głos swego towarzysza.
Strzał, to nie możliwe.
* ♥ * ♥ * ♥ *
Wyskoczyłem przez okno, rozległ się alarm.
Podwładni Wiktorii wybiegli przed zamek. O co chodzi?
Zbliżyłem się do obiektu zainteresowania.
To była Lol i Don. Jej oczy świeciły się na niebiesko, a Wilkołak był trzymany
przez Pita. Trzeba im pomóc. Wystawiłem rękę w kierunku brata Wiktorii w niej
trzymałem rewolwer, pociągnąłem za spust.
* ♥ * ♥ * ♥ *
Otworzyłam oczy, niebieska mgła opadła,
tak jakby wszystko w jednej chwili się zawaliło. Spojrzałam na Dona, on żył, a
ten strzał? W pewnym momencie ujrzałam Alexa, to on strzelał i postrzelił Pita.
Nagle z zamku wybiegła Wiktoria. Była
przestraszona, podbiegła do swojego brata.
-Zapłacisz mi za to-Powiedziała do Alexa
przez zaciśnięte zęby.
-Ja tylko pozbyłem się śmieci-Powiedział z
uśmieszkiem.
Wiktoria wyjęła swą różdżkę i wyciągnęła
ją w kierunku Alex'a. Nie mogłam tego wytrzymać jak ona może mi tak psuć życie,
wszystko się we mnie skumulowało. Niebieska mgła powróciła, wyciągnęłam Rexi w
kierunku przeciwników i zaczęłam strzelać. Niebieskie kule trafiały w wrogów.
Wiktoria rzucała zaklęciami, lecz ja robiłam uniki. Nagle wszystko stało
się niebieskie, staliśmy pośród niebieskiej mgły. To była moja energia, wszyscy
się uspokoili. Spojrzałam na żołnierzy, ci, którzy pozostali wrócili do zamku,
a Wiktoria płakała. Spojrzałam na swoich przyjaciół, kiwnęłam znacząco w
ich stronę. Przeszliśmy przez bramę tak jakby jej nie było. Niebieska mgła cały
czas mi towarzyszyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz