sobota, 17 sierpnia 2013

Ucieczka

    Biegłam, bo ucieczka to jedyne wyjście. Upadłam, bo niedane było mi uciec. Mój los jest fałszywy, skazany na nie powodzenie. To światło, znaleźli nas, nie uciekniemy. Mogę krzyczeć, ale to i tak nic nie da. Proszę nie zdradź mego sekretu.
    Stał przed nami. Patrzył tymi pustymi oczami pełnymi nienawiści, to wszystko jest sztuczne, ten świat. W głębi pragnę go pocałować, bo może to koniec, ale nie traćmy nadziei. Dalsza ucieczka nic nie da, pierwszy raz tak się bałam, bałam się, że nas rozdzielą, pozostawiając czarną dziurę.  I może to koniec, lecz wiem, że cię znajdę, proszę nie idź. Moje prośby nic nie dadzą, to, co do ciebie czuję już dawno było skazane na niepowodzenie. Pusty różowy świat mi cię zabiera, proszę zostań, to uczucie jest moje.
Myśli w mej głowie jeszcze bardziej mnie przerażały, czy on naprawdę chce nas rozdzielić? Czy to prawda?
Może nic jeszcze nie ma, ale słyszę jego myśli, on tak samo boi się o nas.
-Boje się, że mi cię zabiorą.- Szepnęłam załamanym głosem.
-Nie mogą, będziemy na zawsze obok siebie.-Odpowiedział pewnym głosem, a zarazem czułym.
-Złap mnie za rękę.-Poprosiłam.
Poczułam jego ciepłą dłoń, która zaciskała się na mojej. Nie wytrzymałam pocałowałam go.
To był moment, moment, którego nie zapomnę, poczułam ciepło jego wspaniałych ust. Ta czułość, z jaką mnie całował, to jedyne, co się wtedy liczyło, jedna chwila mego życia, której nie zapomnę. Myślę, że on też.
Odsunęłam się od niego. Gdy spojrzałam w jego oczy, już wszystko wiedziałam, to było nasze ostatnie spotkanie.
                                                  * ♥ * ♥ * ♥ *
Nie dam za wygraną, nie pozwolę.  Ujrzałem pocisk lecący w moją stronę, odskoczyłem w drugą stronę.
Uśmiechnąłem się do nich, zdezorientowani nie wiedzieli, co robić, zabawne jak łatwo można ich zdezorientować. Wyciągnąłem ku im krwawy rewolwer, ostatni raz się uśmiechnąłem, po czym puściłem do nich oczko i pociągnąłem za spust.
                                                       * ♥ * ♥ * ♥ *
Razem z Anną siedziałyśmy na kanapie oglądając jakiś program. Gdy nagle usłyszałam tłuczenie szkła.
Ujrzałam zmiennokształtnego w lustrze. Wstałam z kanapy i spojrzałam na Annę, posiadała broń i nawet nieźle się nią posługiwała.
-Anno, to będzie twój test.-Uśmiechnęłam się do niej.
Od razu wstała i z uśmiechem podbiegła do mnie. Wyciągnęłam swój sztylet, a mała pióro śmierci.
W progu stał zmiennokształtny i patrzył na nas tym swoim nienawistnym wzrokiem. Zaczął biec, chciał mnie pchnąć na ścianę, lecz w miarę  szybko się odsunęłam, zdążył się zatrzymać przed samym murem.
Skoczyłam na niego, wbijając sztylet w jego ramię, kiedy miałam już zeskoczyć na ziemię, złapał mnie za nogę.
Zawisłam w powietrzu, Anna widząc to rzuciła ostre pióro w jego serce. Nagle upadłam na podłogę, przybysz osunął się po ścianie, po chwili leżał  już na zimnych płytkach.
-Wspaniale Anno.-Pochwaliłam podopieczną.
Ona odpowiedziała mi ciepłym uśmiechem.
                                                                   * ♥ * ♥ * ♥ *
Don patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem, byliśmy ukryci, wróg widział tylko jego, czyli chce się poświęcić. Próbowałam coś powiedzieć, lecz zatkał mi usta. Zajrzałam głęboko w jego myśli.
Przepraszam.- Usłyszałam,- Zostań tu proszę i się nie ruszaj, przepraszam.- Ostatnie słowo usłyszałam jak by z zdwojoną siłą, słowa krążyły po mej głowie. Spojrzałam na niego, moje oczy zaczęły świecić się na niebiesko, niebieska mgła przesłaniała moje oczy. Moje serce rodziło w sobie złość, nie pozwolę by to się tak skończyło. Podeszłam do mego towarzysza, na jego twarzy malowało się zdziwienie. Odwróciłam się w stronę wroga. Wystawiłam rękę do przodu i zmieniłam ją w Rexi, mierzyłam w brzuch przeciwnika po ciągnęłam za spust. Ludzie zapalili światła,  żołnierze Wiktorii, wybiegli z zamku mierząc w nas pistoletami.
Niebieska mgła zamazała cały obraz, dzięki temu idealnie wiedziałam gdzie wszyscy się znajdują. Serce zabiło mi mocniej, Don, oni chcą go zabić.
-Nie strzelaj, bo inaczej już go nie zobaczysz- To był Pit.
-Nie nastraszysz mnie-Prychnęłam.
-Czyżby przysunął lufę pistoletu do głowy Don'a.
-Dream, zostaw mnie, uciekaj-Usłyszałam głos swego towarzysza.
Strzał, to nie możliwe.
                                                  * ♥ * ♥ * ♥ *
Wyskoczyłem przez okno, rozległ się alarm. Podwładni Wiktorii wybiegli przed zamek. O co chodzi?
Zbliżyłem się do obiektu zainteresowania. To była Lol i Don. Jej oczy świeciły się na niebiesko, a Wilkołak był trzymany przez Pita. Trzeba im pomóc. Wystawiłem rękę w kierunku brata Wiktorii w niej trzymałem rewolwer, pociągnąłem za spust.
                                                    * ♥ * ♥ * ♥ *
Otworzyłam oczy, niebieska mgła opadła, tak jakby wszystko w jednej chwili się zawaliło. Spojrzałam na Dona, on żył, a ten strzał? W pewnym momencie ujrzałam Alexa, to on strzelał i postrzelił Pita.
Nagle z zamku wybiegła Wiktoria. Była przestraszona, podbiegła do swojego brata.
-Zapłacisz mi za to-Powiedziała do Alexa przez zaciśnięte zęby.
-Ja tylko pozbyłem się śmieci-Powiedział z uśmieszkiem.
Wiktoria wyjęła swą różdżkę i wyciągnęła ją w kierunku Alex'a. Nie mogłam tego wytrzymać jak ona może mi tak psuć życie, wszystko się we mnie skumulowało. Niebieska mgła powróciła, wyciągnęłam Rexi w kierunku przeciwników i zaczęłam strzelać. Niebieskie kule trafiały w wrogów.  Wiktoria rzucała zaklęciami, lecz ja robiłam uniki. Nagle wszystko stało się niebieskie, staliśmy pośród niebieskiej mgły. To była moja energia, wszyscy się uspokoili. Spojrzałam na żołnierzy, ci, którzy pozostali wrócili do zamku, a Wiktoria płakała. Spojrzałam na swoich przyjaciół, kiwnęłam  znacząco w ich stronę. Przeszliśmy przez bramę tak jakby jej nie było. Niebieska mgła cały czas mi towarzyszyła.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz